Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/071

Ta strona została uwierzytelniona.
— 71 —

bladli, gotowi poświęcić każdą kroplę krwi tej bogini, manjacy rzucający się pod koła wozu Jaggernauta.
Za nimi kilku braminów w uroczystem milczeniu wlokło jakąś kobietę, która zaleledwie się trzymała na nogach.
Kobieta ta była młoda i biała jak Europejka. Głowa jej, szyja, ramiona, uszy, ręce, nogi, pokryte były klejnotami, naszyjnikami, branzoletami, kolczykami i pierścieniami. Miała na sobie tunikę, lamowaną złotem, pokrytą muślinem leciutkim, uwydatniającym jej kształtną kibić.
Za kobietą tą — kontrast uderzający w oczy — strażnicy, uzbrojeni w pałasze gołe bez pochew, i długie pistolety damasceńskie, nieśli trupa na palankinie.
Było to ciało starca, ustrojonego w kosztowny ubiór rajaha. Miał on na sobie, jak i za życia turban haftowany perłami, pas djamentowy i broń księcia indyjskiego.
Dalej postępowali murzyni i nieprzeliczona gromada fanatyków, których krzyk zagłuszał nieraz brzęki i dźwięki hałaśliwych bardzo instrumentów.
Brygadjer patrzał zasmucony na ten orszak i rzekł: — Ofiara!
Pars potwierdził skinieniem głowy i położył palec na ustach.