Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/231

Ta strona została uwierzytelniona.
— 231 —

Ruch na ulicy przed Bankiem był taki, jak na giełdzie, gdy idzie o funty szterlingów.
Tego wieczoru pięciu partnerów i kolegów Fogga zebrało się w sali, oczekując na rezultat wyprawy.
W chwili gdy zegar w dużej sali wskazywał godzinę ósmą minut dwadzieścia pięć, Andrzej Stuart wstał, mówiąc.
— Panowie, za dwadzieścia minut okaże się, kto wygrał zakład!
— O której godzinie przybył ostatni pociąg z Liwerpoolu? — zapytał Tomasz Flanagan.
— O siódmej minut dwadzieścia trzy — odpowiedział Gotje Ralf, — a następny przychodzi dopiero o północy.
— A więc, panowie, — odparł Andrzej Stuart, — jeżeli Fogg mógł przybyć o siódmej minut dwadzieścia trzy i do tej pory nie przyszedł, to możemy być pewni, że zakład jest przez nas wygrany.
— Zaczekajmy jeszcze, nie przesądzajmy sprawy z góry.
Wiecie, panowie, do jakiego stopnia kolega nasz jest oryginalny. Jego punktualność dochodzi do przesady.