Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.
Frontignac. (cicho do Eweliny)
Co pani chce przez to powiedzieć?
Ewelina (cicho)
Rozumiesz mnie Stanisławie — wszak prawda?
Carbonnel (zbliżając się)
Frontignac był, jest i będzie zawsze ten sam.
Frontignac.
A! Carbonnel! (podaje mu rękę) Jakże się masz? — Widzisz mój przyjacielu, mnie już nic zmienić nie potrafi — zdaje mi się, że dopiero co z kołyski wylazłem!
Marcandier (n.s.)
Dopiero! — od lat 40.
Antonia (do Maryi)
Zdaje mi się, że pani wcale nie tańczyła...