Strona:Karol Mátyás - Kilka szczegółów z historyi naturalnej ludowej.djvu/8

Ta strona została przepisana.

Skóra wylenionego węża, znaleziona przed świętym Wojciechem, służy za domowe lekarstwo. (Z. D. i inne.).

Owady.

„Pán Bóg to nawet o bidnem chrobácku nie zapomni“ — powiadają. Różnicy między owadem a robakiem lud nie robi, i to „chrobák“ i to „chrobák“. Gąsienicę bielinka kapustnika nazywają „gizdawym chrobákiem“. (S).
Pchła. Zag. Cárniutkie, malutkie, wielką kłodę rusy. (Z.).
Pająk taki polny to nieráz niesie takie wielgie jaje za sobom, co w niem jes i kielkoro młodyk. Pająk taki, co po ścianach łazi, to znów má jinksą profesyją, ón robi nici, takie pającyny, co w nie chytá muchy. Nieráz to i osę uwiąze na ty pającynie, tak jéj nogi owinie tom niciom i osa musi zycie skóńcyć. (S.).
Biedronka. Biedronce sie mówi: „Biedronka! leć do nieba, proś matki, ojca, żeby na jutro była pogoda“ — to biedronka wyleci w góre. (S.).
W Sądeckiém nazywają biedronkę także „biedrązką“. Dzieci chwytają biedronkę i tak do niej mówią: Biedronka leć do słonka, spytáj ojca, matki, rychło bedzie połdnie. (Zawada).
Świętojański chrobácek. Ón wtencás świci, jak leci; jak siedzi abo padnie, to wtencás nie świci, bo jemu te drugie skrzydełka sie świcą, te spodnie skrzydełka. (S.).
Bąk. Por. Opatrzył sie jak bąk — oźráł sie jak bąk — objád sie j. b. — okurzuł sie j. b. (Sos.).
Świtezianka — „sarániec“, to uzre, to zboze podciná. (S.).
Kózka. K. nazywają „májem“, bo na wiosnę siada na owych żółtych kwiatkach, nazwanych majami. „Máj nie zalatuje sie, bo má takie malutkie skrzydła a gruby jes tajak palec. Ón na wiosnę siádá na tyk zółtyk kwiátkach, na tyk májach, a jak sie go na ręke weźnie, to takie zółte maści upusci. (S.).
Ćma. Jak sie taká ćma spaskudzi, to potem s tego jes gąsienica. (S.).
Gąsienica bielinka („kapuśniáka“). Óna we wrześniu sie juz zasklepiá; jak bez zime tak wybędzie, to na wiosne sie wykole i dopiro jes motyl ten biáły, kapuśniák. (S.).

Świat roślinny.

W świecie roślinnym rozróżnia lud drzewa, krzáki, ziela, tráwy, kwásty (chwasty), grzyby, zboze, jarzyny i kwiaty ogrodowe.
W stosunku do tego świata dążność ludu do wyciągnięcia ze wszystkiego jakiegoś pożytku objawia się najjaskrawiej. Po roślinach, stanowiących istotną część jego gospodarstwa, zwraca on największą uwagę na zioła, którymi się nietylko w swoich własnych i domowych zwierząt słabościach posługuje, lecz także od szkodliwych wpływów przyrody zabezpiecza. Przesądy i zabobony łączą się tu z naturalnymi, często wielce skutecznymi lekarstwami[1].
Do najpiękniejszych drzew należy — zdaniem ludu — dąb, jawór, jarzębina... Ztąd piosnka:

Hojze ino, hojze dana,
nie takiego bede miała,
wysokiego tajak dąbek,
a ładnego jak jarząbek.
(Sosnowice).

  1. Obszerny ten dział medycyny ludowéj (sit venia verbo!) zasługuje na osobne opracowanie; zapewne poświęcę jej kiedyś odrębny artykuł, gdy zbiorę dostateczną ilość materyału, uwzględniając nadto dotychczasowe innych zbieraczów plony.