Strona:Karol May - Chajjal.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słusznie, bardzo słusznie! — zawołał bohater swego plemienia, zgiąwszy się wpół i zamknąwszy drzwi za nami.
— To szczególny człowiek ten Selim — rzekłem po drodze. — Czy już długo u pana służy?
— Nie. Nająłem go dopiero tutaj.
— A czem był przedtem?
— Był przez dłuższy czas przewodnikiem do piramid; poczem wdał się w spór z pewnym Anglikiem, co go tak rozzłościło, że postanowił w inny sposób zarabiać na życie. Spełnia u mnie swe obowiązki z wielką gorliwością i nie mogę się skarżyć na niego.
— Czy będzie towarzyszyć panu do Chartumu?
— Tak. Wynająłem go na czas tej podróży, gdyż twierdzi, że zna drogę dokładnie.
— W takim razie gratuluję panu. Jeśli jest rzeczywiście takim bohaterem, jak mówi, to obroni pana przed wszelkiemi atakami i niebezpieczeństwami, a mnie brać nie potrzeba.
— Tak — potwierdził Turek. — Męstwo