Strona:Karol May - Grobowiec Rodrigandów.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

— Do pioruna! Może chce mnie pan uznać za szpiega rosyskiego? Niech się pan nie ośmiesza!
— Co pan uważa za śmieszne, to mnie nie obchodzi. A teraz drugi. Jak się pan nazywasz i czem jesteś?
— Jestem podporucznik hrabia v. Ravenow.
— Ma pan dowód?
— Tak. Oto jest.
Ravenow sięgnął do kieszeni i wyjął wizytówkę.
— Nie ma pan nic innego? Ta wizytówka nie ma żadnego znaczenia. Każdy może sobie wydrukować dowolne nazwisko.
— Do djabła, daję słowo, że jestem tym, za kogo się podaję!
— Co mi tam słowo pana! Zna pan Austrję?
— Bardzo dobrze. O co chodzi?
— Przyznaje się pan, że znasz Austrję. To wystarczy. Niech mi pan tylko powie, skąd przybywasz?
— Z Moguncji.
— Tam wsiadł również ten pan?
— Tak. Ale on ma być panem? Ba! Jest zwyczajnym gałganem!
— Nie staraj się pan oczerniać tego pana! Znam go dobrze. Kazał go pan aresztować na stacji za Moguncją?
— Tak.
— Za to może pan surowo odpokutować. Tamtejszy zawiadowca pisze, że go pan zwiódł.
— Jakże mógł tu nadejść jego list?

32