Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

— Słusznie — odparł Sam. — Ale dlaczego?
— Dlaczego? Oczywiście, ze wstrętu!
— Ładniej powiedzieć ze wstrętu, niż z tego prostego powodu, że dosiąść jej zbyt trudno.
— Jakto? Jak pan to rozumie? Czy pan chce przez to powiedzieć, że ten kłapouch nie pozwoli się ujeżdżać?
— Tego nie twierdzę, sir. Chciałem tylko powiedzieć, że jedynie bardzo dobry jeździec może mego muła dosiąść.
Wymówił to takim tonem, że Buttler zapytał szybko:
— Czy mniema pan, że jestem złym jeźdźcem i że nie utrzymam się na pana bestji?
— Bynajmniej, sir, aczkolwiek należy się spodziewać, że zwierzę strąci pana w okamgnieniu.
— Mnie? Najlepszego jeźdźca od Frisco do New Orleanu? Jesteś pan szaleńcem!
Sam zmierzył go od stóp do głów ciekawem spojrzeniem i zapytał niedowierzająco:
— Pan — najlepszym jeźdźcem? Nie wierzę. Nie jest pan odpowiednio zbudowany; nogi ma pan za długie.
— Nie jestem odpowiednio zbudowany? — roześmiał się Buttler. — Co może wiedzieć krawiec o jeździe konnej! Nadjeżdżając tutaj, siedział pan na swym kłapouchu jak małpa na wielbłądzie,

43