Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/112

Ta strona została skorygowana.

Hobble-Frank był tak rozjuszony, że skoczył ku wodzowi i ofuknął go gniewnie:
— Milcz, hultaju! Taki łotrzyk, jak ty, powinien się cieszyć, że sam nie zawisnął na pięknym stryczku. Najlepiej byłoby, z kamieniem młyńskim na szyi, utopić cię w Oceanie Indyjskim — tam, gdzie woda jest najgłębsza. Takie jest moje zdanie. A teraz bądź zdrów!
Nawrócił konia i odjechał, nie uświadamiając sobie, że Ka Maku nie zrozumiał jego perory, wypowiedzianej po niemiecku z najczystszym akcentem saskim. — — —



110