Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

miał się rozstrzygnąć ich los. Za mało było czasu na ratunek!
Dzielili się rozpaczą; suszyli sobie głowy w poszukiwaniu wyjścia. Zaczęli ponownie rozciągać więzy, z tym jedynie skutkiem, że rzemienie wpiły im się w ciało. Po kilku godzinach znowu usłyszeli szmer. Spojrzeli wgórę. Pokrywa była usunięta i jakaś głowa ukazała się w otworze.
Pst, pst, Mr. Rollins, czy to wy jesteście na dole? — zapytano cichym głosem.
— Tak, tak! — zawołał radośnie wezwany.
— Cicho, cicho! Jeśli nas usłyszą, będę zgubiony! Czy Mr. Baumgarten jest z panem? Tak, i ja tu jestem, — odpowiedział Niemiec.
— Nareszcie, nareszcie was znajduję! Szukałem wszędzie, narażając się na tysiączne niebezpieczeństwa, byleby was uratować. Czy stawiliście opór? Czy was nie zraniono?
Szczera troska brzmiała w tych słowach.
— Nie, jesteśmy zdrowi i cali, — odpowiedział Rollins.
— A więc czekajcie chwilkę. Zobaczę, czy zdołam spuścić drabinę. Chociaż stoją tu gdzie niegdzie wartownicy, spróbuję was wyratować.
Głowa znikła z otworu.
Bogu dzięki! Uratowani! — westchnął ban-

18