Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

— Ale jakież to brzmienie! Posłuchaj pan! Znowu słyszę!
Old Shatterhand ukląkł i nasłuchiwał. Naraz skoczył na równe nogi i zawołał:
Panie Boże, tam są ludzie! Wołają o pomoc! Usuńcie kamienie, natychmiast, natychmiast!
Dziesięć rąk zabrało się bezzwłocznie do wykonania rozkazu. Po kilku chwilach ukazał się otwór jaskini.
— Czy jest tam kto? — zapytał Old Shatterhand po angielsku.
Yes — odpowiedziały dwa głosy równocześnie.
— Któż taki?
— Nazywam się Rollins — a ja Baumgarten — odpowiedzieli obaj.
— Rollins i Baumgarten! — rozległo się dookoła.
To była wielka niespodzianka. Wszyscy sądzili, że obaj ci ludzie dostali się do rąk Nijorów, po uprzedniem schwytaniu przez Nawajów. Uwięzieni byli uszczęśliwieni głosem ludzkim i światłem dziennem, które przenikało przez coraz większy otwór. Pomyśleli, że to może jednak być król naftowy z Buttlerem i Pollerem. Dlatego bankier zapytał o nazwiska.
— To my, — odezwał się Hobble-Frank, zawsze skory do usług, — zbawcy w potrzebie: Winnetou, Old Shatterhand, Droll, Sam, Dick

96