Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/122

Ta strona została skorygowana.

Wyjrzyjcie przez zagajnik! Ślad prowadzi na zachód.
— Tak. Nawaje przeprawili się przez rzekę i natknęli na białych. Połączyli się i wszyscy ruszyli na Nijorów. A więc... — urwał i z niekłamanym lękiem spojrzał przed siebie.
— Cóż takiego? — zapytał Buttler.
— Do tysiąca djabłówl Wpada mi myśl do głowy, straszliwa, okropna myśl!
— Jaka?
— Jeśli jest tak, jak przypuszczam, to powinniśmy natychmiast zrobić zwrot wtył, jak stare psy, które dostały cięgów, zamiast żarcia. Na pieniądze możemy już nie liczyć. Nietylko dolara, ale nawet centa nie dostaniemy!
— Do pioruna! Dlaczego?
— Ponieważ przekaz jest djabła wart! Nawaje niewątpliwie opowiedzieli wszystko Old Shatterhandowi i Winnetou!
— Tak. Prawdopodobnie powiedzieli im, jakeśmy pięknie wystrychnęli ich na dudków.
— Nie chełp się, teraz my jesteśmy dudkami! Wolf, który nam odebrał czek, oczywiście rozmówił się z bankierem. Cóż więc z tego wynika?
— Że on —  —  — do kaduka! Teraz wiem, co masz na myśli! Wolf wręczył przekaz bankierowi!

120