Strona:Karol May - La Péndola.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

nas i potrafił pokrzyżować nasze plany. Ma spryt zdumiewający, a przytem djabelskie wprost szczęście.
— Może jest naprawdę ulubieńcem djabła, który go porwie w swoim czasie? Przed chwilą myślałam o nim zupełnie przypadkowo. Czy nie słyszałaś nic o lekarzu, który włóczy się po salonach stolicy? Nazywa się doktór Sternau. Jest gościem posła angielskiego, a ten przedstawił go całej arystokracji. Wczoraj był nawet u prezydenta. Śmiech pomyśleć, że się takie honory oddaje cyrulikowi.
— Nazywa się Sternau? Caramba, to chyba nie ten sam!
— I ja to sobie mówię. Nazwisko i zawód są w tym wypadku przypadkiem. Karol Sternau, którego się tak obawiasz, przebywa przecież obecnie w Niemczech, a więc nie może wałęsać się po Meksyku.
Twarz Corteja sprochmurniała.
— Tak sądzisz? — zapytał. — A któż ci powiedział, że ten Sternau jest teraz w Niemczech?
— Stryj pisał przecież w ostatnim liście.
— To prawda. Ale od tej chwili przeszło sporo czasu.
— Nie — sądzisz — chyba... — zapytała przeciągle Józefa.
— Sądzę, że powinnaś przeczytać ten list — odparł krótko, podając jej pismo.
Wzięła je i czytała:

Drogi bracie,
Tym razem mam istotnie ważne wiadomości. Jak ci wiadomo, doktorowi Ster-
119