Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzą ci, że oszczędzam życie nawet najgorszych nieprzyjaciół. Czy wiesz, dlaczego cię wysłano po gnój wielbłądzi?
— Oczywiście, że wiem. Mieliśmy rozniecić ognisko.
— Jeśli tak sądzisz, to masz serce pełne ufności. Skądby się tutaj mógł wziąć gnój wielbłądzi?
— Skąd? Przecież tędy karawany przechodzą!
— Ile karawan przejdzie tędy rocznie? Studnię znają tylko ludzie Ibn Asla, a ci zatrzymują się przy niej dwa lub trzy razy do roku. Zapewne zresztą i sam wiesz dobrze, że żaden przełożony karawany nie zostawi na pustyni gnoju swoich wielbłądów. Pojmiesz więc, że Abd el Barak wiedział dobrze, iż twoje poszukiwania będą daremne.
— Więc pocóżby mnie wysyłał?
— Ażeby za twojemi plecyma pomówić o tobie z muza‘birem. Kiedy odszedłeś słyszałem każde ich słowo. Chodziło o twoją śmierć.

81