Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/16

Ta strona została skorygowana.
—  262  —

— Ilu przyprowadził Sziba-bigh?
— Dwudziestu.
— To będziemy mieli przeciw sobie mniej więcej trzystu nieprzyjaciół. Mój brat ma tyleż Apaczów przed polem kaktusowem; dorównywamy im zatem.
— Dorównywamy? Tylko dorównywamy? — wtrącił Old Wabble. — Sądzę nawet, że mamy nad nimi przewagę, wielką przewagę! Widziałem wojowników Apaczów; co za uzbrojenie, a jaka dyscyplina! Dwustu takich zwyciężyłoby trzystu Komanczów, a do tego my, biali! Winnetou, Old Shatterhand i Old Surehand wezmą całe mnóstwo nieprzyjaciół na siebie. O mnie, o Foxie, Parkerze, Hawleyu nie chcę już nawet mówić. Niech te draby tylko przyjdą! Wystrzelamy ich, jak kaczki, i daje słowo na to, że nikt z nich nie powróci do swego wigwamu!
Winnetou przybrał minę poważną i odpowiedział mu:
— Mój stary brat jest, o ile wiem, nieubłaganym wrogiem wszystkich czerwonych mężów. Uważa on ich za złodziei, rozbójników i morderców, nie zważając, że chwytają za broń tylko, by bronić swojej własności lub zemścić się za to, co przeciwko nim zawiniono. Old Wabble jeszcze nigdy nie dał pardonu czerwonemu mężowi, który wpadł w jego ręce. Na całej sawannie nazywają go zabójcą Indyan, ale kiedy znajduje się z Old Shatterhandem i Winnetou, musi zmienić te zapatrywania, bo musielibyśmy rozstać się z nim. Jesteśmy przyjaciółmi wszystkich białych i czerwonych ludzi, a kiedy mamy przed sobą nieprzyjaciela, to czy on biały, czy czerwony, pokonywamy go, o ile można, bez rozlewu krwi. Old Wabble mieni się chrześcijaninem, a Winnetou nazwie poganinem — ale skąd to pochodzi, że ten chrześcijanin tak dalece lubi przelewać krew, a poganin stara się tego unikać?
To, że Apacz, skąpy zazwyczaj w słowach, zdecydował się tyle ich stracić, było dowodem, że stary był dlań sympatyczniejszy, aniżeli możnaby sądzić