Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

— Każdemu po sto pesów.
— Doskonale. Naradzimy się nad waszym losem.
Narada wypadła dla obydwóch bardzo niekorzystnie. Sternau i Piorunowy Grot byliby im chętnie darowali życie, lecz obydwaj wodzowie nie chcieli się na to zgodzić, a Francisco podzielał zdanie wodzów.
Odprowadzono jeńców w głąb doliny. Sternau i Unger pozostali na miejscu. Gdy usłyszeli odgłos dwóch strzałów, wiedzieli, do kogo zostały skierowane. Do trupów obydwóch przywleczono jeszcze trupa ich towarzysza, którego przedtem zabił Sternau. Nie było czasu, aby Meksykan pogrzebać; pozostawiono trupy tedy na pożarcie sępom, które się wkrótce zleciały zewsząd.
Można teraz było pomówić o sprawie, która sprowadziła Apaczów. Sternau wiedział tylko tyle, że jakiś porucznik rozłożył się ze szwadronem ułanów Jureza w Monclovie i że Verdoja miał jeszcze przy sobie sześciu Meksykan. Nie było powodu do obaw, gdyby nawet ludzie Verdoji wrócili nazajutrz; postanowiono, że Niedźwiedzie Serce powróci czem prędzej do Apaczów, aby wyjaśnić im powody tak długiej nieobecności swojej, a następnie oczekiwać będzie towarzyszy po przeciwległej stronie gór.
Niedźwiedzie Serce i Bawole Czoło, wyprowadziwszy z ukrycia swe konie, pożegnali się, Miksteka bowiem pozostać miał ze strzelcami.
Po południu i nocą w dolinie panował spokój; ranek następny minął również pogodnie. Dopiero około południa. rozległ się tętent koni. Sternau wyznaczył towarzyszom stanowiska za głazami skalnemi i polecił strzelać przedewszystkiem do koni.

79