Strona:Karol May - W Harrarze.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy przepłyniesz nocą wśród raf?
— Mam nadzieję. Obejrzałem w dzień teren dokładnie, a zresztą na rufie statku stoi marynarz obserwator i w każdej chwili nas ostrzeże. Waszą łódź weźmiemy na linę.
Sułtan i gubernator weszli do namiotu; był dosyć obszerny, usłany matami do siedzenia i leżenia. Po chwili usłyszeli głos Wagnera.
Zajęczały łańcuchy, kotwica poszła wgórę. Podniesiono dolny żagiel; statek sunął wśród raf w wolnem tempie. Był czas odpływu. Człowiek, stojący na rufie okrętu, mimo ciemności, orjentował się, jak unikać miejsc niebezpiecznych. W krótkim czasie bryg ominął rafy; teraz naciągnięto górne żagle. Wiatr mocny zaczął w nie dmuchać i piękny okręt dumnie wypłynął na fale burzliwe. — —
Mniej więcej pośrodku obydwóch miast portowych Zeyli i Berbery wznosi się góra Elmes, o której uratowany Somali opowiedział kapitanowi. Niezbyt odległa od brzegu, tworzy coś w rodzaju toczonego, odciętego kręgla. Na południowej stronie leży miasteczko a raczej obóz koczowniczy, zwany Lamal. Miasteczko zawdzięcza swe powstanie małej rzeczce, która wypływa z góry i prędko gubi się w ławicach piasku.
Po drugiej stronie leży, zwrócone ku morzu, źródło, przy którem został schwytany nasz młody Somali.
Gdy hrabia Fernando szczęśliwie odbył ze swym orszakiem podróż z Harraru aż do góry Elmes, Somali zaprowadzili go do kryjówki, gdzie też postanowiono czekać na odpowiedni statek. Przeszedł cały dzień, a statku nie zauważono. Ponieważ w miasteczku Lamal

127