Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

W noc przed egzekucją Maksymiljan napisał dwa listy — jeden do żony, drugi do matki, arcyksiężny Zofji. Pierwszy brzmiał:

Skoro przy Boskiej pomocy wyzdrowiejesz i będziesz mogła list ten odczytać, zrozumiesz całą surowość losu, który prześladuje mnie od chwili Twego wyjazdu do Europy. Zabrałaś ze sobą moje szczęście i duszę. Dlaczego nie słuchałem Twego głosu? Nadzieje moje zostały tak doszczętnie zdruzgotane, że śmierć staje się miast męki wyzwoleniem. Zginę w chwale, jak żołnierz na polu walki, jak władca, którego zwyciężono, lecz nie pohańbiono. Cierpię okrutnie. Jeżeli Bóg połączy mnie wkrótce z Tobą, będę błogosławił Jego rękę. Bądź zdrowa!
Twój biedny Maksymiljan.

Do listu dołączył pukiel włosów, które mu ścięła żona dozorcy więzienia.
Zupełnie inaczej zachowywali się towarzysze niedoli. Wierny Mejia przyjął wiadomość o wyroku śmierci z olimpijskim spokojem. Był Indjaninem, nie rozumiał więc, jak można się skarżyć na cierpienia fizyczne, czy moralne, i uważał, że śmierć dla ukochanego przyjaciela jest największym zaszczytem.
Inaczej Miramon. W nocy, podczas której zdobyto Queretaro, Miramon posłał po Lopeza. Lopez zjawił się po niedługiej chwili.

113