Strona:Karol Miarka - Dzwonek świętej Jadwigi.pdf/33

Ta strona została przepisana.

Lehman. Dziecię, obawiam się, bo twoja wdzięczność przechodzi granice. Czyliżby te pogłoski prawdziwe być miały, że między wami powstała miłość? Córko badź otwartą!
Lehman. Ojcze, on mi jeszcze nic o tem nie mówił.
Wilhelmina. Powiedz ojcu prawdę.

(Hermina rzuca się w objęcia ojca i milczy).

Wilhelmina. Ona go kocha.
Lehman. (odpychając córkę od siebie). Ona go kocha? poniża się tak dalece, że go kocha bez wzajemności! Córka moja kocha ubogiego rzemieślnika! Córko! cóż świat na to powie? u dworu królewskiego stracę wszelką łaskę, gdy się dowiedzą, że katolik... nie... to nigdy być nie może... na to nigdy nie zezwolę. Nieszczęśliwa godzina. która w mój dom wprowadziła chytrego Polaka!
Hermina. Ojcze, nie ubliżaj mu!
Wilhelmina. Uważaj mężu, że on jej nie oświadczył swojej miłości.
Lehman. Ale stawiał na jej serce sidła.
Hermina. Nigdy! Jeżeli to grzech kochać najpoczciwszego i najszlachetniejszego młodzieńca, który twój majątek ocalił i mnie z największego wyrwał niebezpieczeństwa, to karz mnie, niech twój gniew na mnie spadnie, a nie na niewinnego.
Lehman. Dziecię, przed tobą stoi ojciec, błaga i żebrze o wysłuchanie tej jednej prośby: zapomnij o nim, bo inaczej przed czasem wpędzisz mnie do grobu.
Hermina. (w rozpaczy). Boże, cóż mnie!