Strona:Karolina Szaniawska - Maciusiowa nocka.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
JAGÓDKA.

Wszak przyszłam z prośbą, królu,
I mówię o mym bólu!

ŻABA.

Tere-fere!... o bólu nie słychać!

ŻABA DRUGA.

Kogo boli, ten potrafi wzdychać.

ZAJĄC PIERWSZY.

Pan ma świętą cierpliwość, że na twą gadatliwość
Nie założył dotychczas kagańca.

ZAJĄC DRUGI.

A co nam tam! Chodź, bracie, do tańca!

(Skaczą, śpiewając):

Oj, idzie blada nocka
Z wieczora do północka —
I kładzie długie cienie
Na przyźby, na podsienie...
Oj, dobra blada nocka,
Bo jest w niej Boża mocka:
Ukrzepi i posili,
Stworzeniu pracę mili.

CHÓR ŻAB.

Rade, rade, więc w gromadę
Chodźmy żywo na naradę!...
Rade, rade, rade, rade!

(Skacząc, oddalają się).
KRÓL LASU.

Ciszej-że, dzieci... Mów, biedna jagódko!

JAGÓDKA.

O, królu panie, dopowiem już krótko:
Gdy żyłam w szczęściu z mamą, siostrzyczkami,
Człowiek mnie zerwał i rzucił na drogę...
Teraz do swoich trafić ja nie mogę
I do gałązki tęsknię — mej matusi.

KRÓL LASU.

Kto to popełnił, ukaran być musi.

JAGÓDKA.

Kary nie żądam... Wiatr buja po lesie,
Niech mnie na skrzydłach do mamy zaniesie!

(Dalszy ciąg nastąpi).