Strona:Karolina Szaniawska - Maciusiowa nocka.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
JAGÓDKA.

Łaski!

KOS.

Już wyrok zapadł.

PŁOMYK.

Niech umilkną wrzaski!

JAGÓDKA.

Litości, panie!

MUCHOMÓR.

Wyrok zbyt surowy!

KRÓL LASU.

A więc złagodzić go jestem gotowy
Na prośby wasze. Gdy w ciągu dni pięciu
I tyluż godzin — da temu chłopięciu
Ptak, zwierzę, robak świadectwo dobroci...

KOS (do jagódki).

Na co ta ulga? co ci po niej? co ci?

KRÓL LASU.

Jeśli tu przyjdzie i powie, że kiedy
Z dziatek mych, które ochronił od biedy,
Że dał ratunek, dopomógł w niedoli,
Jednem go słowem od kary wyzwoli,
Tymczasem chłopiec zostanie tu z nami
I będzie grzybem. Między maślaczami
Sam go obsadzę.

(Król schyla się nad Maciusiem,
wszyscy go otaczają
).
KOS (ucieszony).

Ha! prośba jagódki
Mało pomogła.

MUCHOMÓR (z żalem).

Bo przez czas tak krótki
Kto go uwolni? o karze się dowie?

PROMYK (spuszcza się z góry).

Bądźcie spokojni! To już na mej głowie...

(ZASŁONA SPADA).


AKT DRUGI.
(Odmienny trochę krajobraz leśny).
BARBARA GRZĄDKÓWNA, WACEK, JACEK.
JACEK (śmieje się).

Ha! ha! (przysiada ze śmiechu).

BARBARA.

Cóż ci tak śmieszne, dudku?