Strona:Karolina Szaniawska - Maciusiowa nocka.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

Pierwsze widzę, żeby księżyc tak patrzał... (ze strachem). Wyraźnie chichocze i urąga...

KAJTUŚ (przerażony).

I śmieje się w głos! (żaba skacze pomiędzy drzewami). Słyszysz, Maciusiu, słyszysz?..

MACIUŚ.

Śmieje się! oj, rety! rety!... Uciekajmy, braciszku, uciekajmy! (biegnie).

KAJTUŚ (biegnie za Maciusiem).

Toć lecę ile sił... (przystaje). Czekaj, czekaj, bo tam ciemno... Drzew gęstwina, czarno od krzaków, a tu choć ten pyzaty świeci trochę!...

(Dalszy ciąg nastąpi).