Strona:Karolina Szaniawska - Maciusiowa nocka.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
KRÓL.

Do niezwykłego idziemy obrządku.
Taki, raz chyba trafia się w stulecie:
Ludzkie za leśne przyjąć mamy dziecię.
Ojcowskie serce nasze dlań otwarte;
Czyli miłości warte lub niewarte,
Opiekę będzie miało, a w was braci.

LIS.

Wiele ma z tego! gdy wolność utraci,
Grzybem zatknięty w ziemi...

KRÓL.

Powitać brata... Dalej, w drogę!

JASKÓŁKA (pada na środku sceny).

Ratujcie niebogę!...
Gdzie jest mój Maciuś? gdzie jest dobre dziecko?...
Wyście go z domu porwali zdradziecko!...
Oddajcie zaraz!...

ZAJĄC DRUGI.

To król!... Umilknij jak trusia!

JASKÓŁKA (krzykliwie).

Co mi tam!... Oddajcie Maciusia!

KRÓL (dobrotliwie).

Czego zawodzisz, ptaszę?

ZAJĄC TRZECI.

Szuka kota!

KRÓL.

A cóż jej po nim?

ZAJĄC CZWARTY.

Szczególna ochota!
Maćki nie gardzą przecież ptasim kęsem.

LIS.

I mnie aż pachnie!... Tęskno mi za mięsem.
Tę rozpłakaną schrupałbym do szczętu.

JASKÓŁKA (płaczliwie).

Maciuś mój drogi!

ZAJĄC PIERWSZY (do jaskółki).

Nie róbże zamętu.
Przerwałaś sprawę pilną...

JASKÓŁKA.

Moja sprawa
Musi być pierwsza. Wam w myśli zabawa,
A tam łzy płyną!

(Dalszy ciąg nastąpi).