Strona:Karolina Szaniawska - Maciusiowa nocka.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
MACIUSIOWA NOCKA.
OBRAZEK W TRZECH AKTACH.
PRZEZ
Karolinę Szaniawską.

(Dalszy ciąg).
PŁOMYK.

Skąd wziął się tutaj?

PROMYK.

Z rąbka księżyca spadł?..

PŁOMYK.

Ja nie wiem nic!

PROMYK.

Czy po gwiazdeczce się skradł?...

PŁOMYK.

Skąd wziął się tu?... Wszak ja go znam!... To zbrodzień!

PROMYK.

Co mówisz, bracie?

PŁOMYK.

On po lasach codzień
Przebiega wszystkie doliny i wzgórki,
Niszczy maślaki, gołąbki i kurki...

PROMYK (przygląda się Maciusiowi).

Patrz, to jest dziecię...

PŁOMYK.

A zgubił już tyle!

PROMYK.

Mylisz się chyba!

PŁOMYK!

Nie — ja się nie mylę,
Mówię na pewno.

PROMYK.

Zmęczony, usnął i leży jak drewno.

PŁOMYK.

A niech tam leży!... Kiedy idzie drogą,
Jagódki, kwiaty, zioła depcze nogą;
Grzybom zdaleka kijem główki ścina.

PROMYK (z żalem).

Nie mów nic, bracie!... ostatnia godzina
Pewno dlań bije, jeśli to król lasu...
Ratuj go, ratuj!... Używa wywczasu,
Nie wie, że zginie...