Strona:Kazimierz Laskowski - Żydzi przy pracy.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Czyż to wina lekarza, że pacyent leczyć się nie może?
Tak pracował Mordka Echt u siebie na miejscu.
Czasami wyjeżdżał Mordka Echt w objazd za interesami. Dawniej robił to często, poświęcając na ten cel trzy dni w tygodniu: poniedziałek, wtorek i środę. We czwartek, jako dzień jarmarczny, w piątek przed sabatem i w sabat siedział zawsze w domu, a w niedzielę przygotowywał się do podróży.
Teraz Mordka jeździ rzadko, wyrobił sobie już klientelę i woli przyjmować w domu, lecz dawnemi czasy, z lat młodych, często wizytował okoliczną szlachtę.
W podróży trzymał się Mordka stałej wypróbowanej metody, nie przyjeżdżał nigdzie naumyślnie, ale zjawiał się niby „przypadkiem“.
Od kogo nauczył się tego systemu — niewiadomo. Prawdopodobnie od jakiego konkurenta.
Było w zwyczaju dawniejszych konkurentów, że gdy pierwszy raz jechali do panny, psuły im się koła, zdarzył się jakiś wypadek, sprowadzający pierwsze spotkanie. Po przypadkowem zaznajomieniu następowała urzędowa wizyta, kawalerskie bywanie z zamiarem.
Mordka Echt także zajeżdżał do szlachty po „kawalersku“, jak konkurent do panny, z tą różnicą, że nie własną czwórką w krakowskich chomontach, ale najętą chłopską furmanką.