Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

narciarski lub skocznię. Chodzi o rozwijanie w młodzieży zamiłowania do sportu, o odciągnięcie jej spod budek z piwem i włóczenia się po ulicach.
Tu wtrąca pytanie redaktor Muszyna: — Przepraszam, towarzyszu przewodniczący, czy rzeczywiście nie ma u was boiska?
Turoń: — Nie ma naprawdę, towarzyszu redaktorze!
(Co tam Miedziunio tak pilnie notuje? — uwaga Lenki.)
Sekretarz mówi, że sprawę można by przemyśleć. — Rzeczywiście, możemy jeszcze podyskutować. Czy do mnie tylko należy ostatnie słowo?
Proponuje odłożyć decyzję do następnego zebrania rady. Zebrani w milczeniu przyjmują wniosek.
Major Popielak występuje z projektem radiofonizacji miasta. Megafony będą założone na co trzecim słupie trakcji oświetleniowej. Studio w budynku komendy. Chodzi o możliwość pouczania i instruowania obywateli, jak mają zachowywać się w miejscach publicznych, na jezdniach, chodnikach i drogach. Poza tym, zdaniem majora, ludzie chętnie będą słuchać muzyki z płyt.
Przewodniczący Turoń protestuje. Mówi, że sam wprawdzie mieszka za miastem, ale sądzi, że ci, co mieszkają w centrum, nie byliby zadowoleni. Dość mamy hałasów. Chcemy w domach wypocząć w ciszy i spokoju!
— Muzyka to hałas dla kolegi przewodniczącego? — pyta Popielak.
— Z głośnika zawsze! — odpowiada Turoń.
Redaktorowi Muszynie wystarczy głośnik na dachu nyski. Jest u nas dopiero dwa dni i zna już wszystkie hasła na pamięć. (Dlaczego nikt się nie śmieje z dowcipu pana redaktora? — uwaga Lenki.)
Przewodniczący Turoń: — Domyślam się, jaka ta