Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/135

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XV.

Tymczasem Sieniawski ze wstydu i złości, iż go chłopi pobili do Włoch pojechał i tam w Rzymie śród panów italskich i dam żył, błyszcząc urodą, wzrostem i złotem. Po długim czasie dopiero wrócił i w węzeł małżeński wstąpić postanowił. Ku kasztelance wójnickiej, znakomitego w Rzeczypospolitej domu, Agnieszce Rzeszowskiej afekt obróciwszy, wzajemność jej nietyle zdobył ile ofiarowaną sobie przyjął i zrękowiny odbyły się na wiosnę, a ślub do lata dla ogromnych przygotowań odłożono.
Maryna z Hrubego dowiedziawszy się o tem postanowieniu Sieniawskiego, którego nadzwyczaj kochała, nie czekała. Na koń, jak uprzednio, gdy do Zaborni jechać miała, siadłszy, ruszyła nad San, ku zamkowi panów Rzeszowskich. Przeszkodzić chciała ślubowi wojewodzica. Serce jej pełne było tylko miłości, tęsknoty, żalu i wściekłości.
Po tygodniu blisko jazdy ujrzała zamek, który z opowiadania Marduły poznała, iż był zamkiem panów Rzeszowskich.
Było to pod wieczór, na pustym gościńcu. Maryna zsiadła z konia, zdjęła zeń uździennicę i siodło, odniosła nieco w gąszcz, a konia poklepawszy po karku, puściła wolno. Zaraz zaczął się paść.
Sama zaś legła w gęstwinie i do rana czekała.