Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

Myślał ksiądz biskup Pstrokoński, że jeżeli kto króla ze Śląska do kraju powrócić może, to jeno chłopi, górale beskidowi, że bez ich pomocy przez góry i wąwozy górskie nie przewiedzie go ze Śląska nikt.
I myślał ksiądz biskup Pstrokoński, że jeżeli głową Rzeczypospolitej jest król, ramionami magnaci i duchowieństwo, piersią szlachta rycerska, to brzuchem siłę członkom dającym i nogami, na których ciało Rzeczypospolitej stoi, są chłopi.
Dochodziły go wieści, że król pod wpływem cudownej obrony Jasnej Góry do kraju chce, że się doń rwie, że powiada, iż polegnie w ojczyźnie, ale jej więcej nie opuści; wiedział też, że uniwersał królewski, który za namową żony swojej i wielkiego marszałka koronnego, Jerzego Lubomirskiego, z Opola na Śląsku dnia 20 listopada do Polski wysłał, a w którym między innemi pisał:
„Jeden do drugiego, trzeci do dwu, czwarty do trzech, piąty do czterech i tak per consequens, by też każdy z własnymi poddanymi zgromadźcie się, a gdzie słuszna, na jaki odpór zwiedźcie się. Tam sobie wodza obierzcie. Jedna do drugiej kupy wiążcie się i słuszne już wojsko z siebie uczyniwszy, wodza nad nim wiadomego obrawszy, osoby naszej poczekajcie“ — wielkie uczynił wrażenie. Już tu i owdzie nawet chłopi zrywali się i pomniejsze oddziały szwedzkie znosili, już