Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Cóż się z tobą dziś dzieje? — gdzie jesteś, co robisz, o czem myślisz? O, napisz, napisz choć jedno słowo! A może ty już nie żyjesz?... Może lotne piaski Sahary przysypały na zawsze twe jasne, dobre oczy?.. Może już cię nigdy więcej nie zobaczę?...“ Panna Jadzia zamyśliła się, a dwie łzy zawisły na jej długich rzęsach, grubiały, grubiały i wreszcie potoczyły się na kajet.
— Aha! — pomyślałem — owym braciszkiem będzie zapewne ten lotnik, o którym opowiadał mecenas pani przełożonej... Syn naszej staruszki co poleciał, do Australji, a potem miał się udać do Afryki, aby tam zbierać jakieś kamienie. Poco mu było lecieć po kamienie aż do Afryki? Czyż to u nas w Polsce mało kamieni na każdej drodze? Ej, pięknieby to było, żeby on wrócił. Nie wątpię, że zaraz przypomniałby sobie naszą szkołę i wyprawił, jak jego nieboszczka matka, kilka fur pełnych smakowitości: szynek, kiełbas, wędzonek, kur, kaczek i indyków... Toż to byłby bal!... Dziewczątka na wielkiej pauzie znowu otrzymywałyby lepsze śniadania ja zaś miałbym także mięsko co wieczora. Wreszcie i panna Jadzia piłaby swój pełny kubek mleka...
Zamyśliliśmy się tedy oboje, każdy na swój sposób, a Misia widocznie myślała także podczas snu, bo strasznie chrapała.


VIII.

Dziś było rozdanie półrocznych świadectw.
Niektóre dziewczątka cieszyły się bardzo, pokazując koleżankom piątki i czwórki, inne płakały i wyrzekały na niesprawiedliwość. Tak bywa co roku. Gdyby mi za każdą „niesprawiedliwość“ wyrwano jeden włos, tobym chodził taki łysy, jak nasz mecenas.
W piątej świadectwa rozdawała panna Jadzia w zastępstwie chorej gospodyni klasy, więc poszedłem z nią razem do piątej.
Ela miała same piątki, Misia same czwórki, Dada same trójki. Rzuciła okiem na papier i zawołała:
— E, co tam!...
Najwięcej jednak uciechy było we wstępnej. Mamusie czekały na korytarzu i z wielkiem zaciekawieniem rozczytywały się w świadectwach.