Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co? bolał cię palec?... Aha, znam się na tem. Palec i główka to szkolna wymówka... Widzisz zatem, że ja wiem wszystko, i dłużej nie powinnaś się wypierać. To też jeszcze raz mówię do ciebie łagodnie, serdecznie: powiedz, dziecko, prawdę, a włos ci z głowy nie spadnie. Powiedz tak, jakbyś mówiła do rodzonej matki, która cię kocha i dobrze ci życzy; tylko nie udawaj dłużej i mów szczerą prawdę.
Przerwała i czekała na odpowiedź, Misia jednak milczała.
— Jakto, więc nie powiesz, coś zrobiła z listem?
— Ja... ja nie widziałam żadnego listu.
— Nie widziałaś tak, jak nie zbliżałaś się nigdy do mego biurka?
— Nie, proszę pani... ja nic, ja nic... papuga tylko... palec...
Pani wstała, wyprostowała się jak do nagany i zawołała ostro, uderzając ręką po stole:
— Misiu, ostrzegam cię, jeżeli mi nie powiesz, coś zrobiła z listem, jutro wypędzę cię ze szkoły. Ja tu kształcę tylko grzeczne i prawdomówne dziewczynki; złe i przewrotne muszą iść precz!
Misia zaciągnęła zezem i podniosła lewą rękę do ust. Oho!... już wiem, co to znaczy! Teraz niema już siły na świecie, któraby wydobyła z niej jedno słowo... Będzie stała martwa jak kamień i nawet niewiadomo czy zrozumie, co kto do niej mówi.
— Więc nie powiesz, co?... nie powiesz? Znowu wpadłaś w swój twardy upór, który tak nam wszystkim już dokuczył... co?... znowu?...
Misia milczy.
Pani ruszyła głową, jakby na znak, że nic tu poradzić więcej nie może, odchrząknęła i rzekła sucho:
— Dobrze... samaś sobie winna. Za chwilę ma być posiedzenie rady pedagogicznej: opowiem wszystkim, jak postępujesz, i zapytam, czy możesz pozostać nadal w naszym zakładzie. Odejdź!
Wskazała ręką na drzwi.
Misia, jak zwykle w podobnych razach, odwróciła się niby półsenna i patrząc martwemi oczyma w podłogę, cicho wysunęła się za drzwi.
Było już około piątej po południu i istotnie wkrótce potem zebrała się w kancelarji rada pedagogiczna.
Pani przełożona przeszła ze swego pokoju do sali posiedzeń, skąd już dochodziły liczne głosy zebranych tam pań i panów. Ja pobiegłem za panią