Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mam jej coś ważnego do powiedzenia — zauważył. — Ale to nic. Powiem później, gdy się wojna skończy; powiem, rzecz prosta, o ile nie zginę. Jeżeli zaś zginę, to może i lepiej, że dziś nic nie powiem.
Potem oświadczył pani przełożonej, że w myśl życzeń swej nieboszczki matki, które wyczytał w grubym liście, wręczonym mu przez stryja, po wojnie gorąco zaopiekuje się losem naszej szkoły. Narazie polecił już w Bułkowie, aby pod jesień przywieziono nam ze wsi dużo drzewa, jarzyn, owoców i różnego mięsiwa.
Chyba nie wątpicie, że słysząc to, musnąłem się języczkiem po wąsikach.
Wreszcie zapytał także o Misię, co się z nią stało; dowiedziawszy się zaś, że poszła na wojnę z panną Jadzią, zauważył:
— Los tej dziewczyny także mnie mocno obchodzi, bo mi ją serdecznie poleciła moja ukochana matka.
Pani zapytała:
— Czy może mi pan powiedzieć coś bliższego o jej rodzicach?
— I owszem — odrzekł — ojciec jest w sąsiedniej wiosce młynarzem i należy do nałogowych pijaków, macocha zaś do najswarliwszych kobiet w okolicy.
— Co było powodem, że ś. p. mama pańska zaopiekowała się tą dziewczynką?
— Zaraz pani wyjaśnię, a to najlepiej w ten sposób, że odczytam pani z listu matki miejsce, które odnosi się do małej Zawiszanki.
Wydobył list z bocznej kieszeni, przerzucił kilka kartek i czytał:
„Dziewczynkę tę spotkałam pewnej burzliwej nocy na rozdrożu, pod krzyżem, gdym jechała do pociągu. Był to dla mnie pamiętny dzień, dzień pełen trosk, niepokojów i moralnych wzruszeń. Właśnie uwiadomiłeś mnie telegraficznie, że wyjeżdżasz w samolocie z Marsylji do Korsyki. Każda sekunda groziła ci śmiercią, mogłeś przecież spaść i rozbić się albo utopić w morzu. Modliłam się gorąco i uczyniłam ślub na twoją intencję, że pierwszego człowieka biednego, którego spotkam po drodze, postaram się wedle możności uszczęśliwić, bylebyś ty doleciał bez wypadku do Korsyki. W ciągu dnia nikt się taki nie trafił. Dopiero wieczorem, gdym jechała do pociągu, aby udać się do Zakopanego, i gdy mnie spotkała po