Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/12

Ta strona została przepisana.

Ich posiadacze, żyjąc tu na ziemi,
Dyabłu swą nędzną duszę zaprzedali,
Co dzisiaj siwym płomieniem się pali,
Z dyabłem czuwając nad bogactwy swemi.
Więc choć do skarbów tych znajoma droga,
Ktoby tam zechciał z złym duchem wieść boje?
Byli odważni i brali jak swoje,
Lecz jakoś straszno kusić Pana Boga,
Choć zmoże czarta znamię krzyża święte,
Zdobycz nie zawsze zdobywcę zbogaci;
Nieraz i mienie i duszę zatraci,
Bo klątwię wiodą te skarby zaklęte.

Tak lud nam prawi; tak wierzy w prostocie
Baśnią i to marną, przesądem nazwiecie?
Wszakże i dzisiaj na szerokim świecie
Skarbów zaklętych spotykamy krocie.
I dziś niejeden, złą chucią wiedziony,
W czarną godzinę wbiegłszy na rozdroże,
Zdarł z nędznej duszy święte znamię Boże,
By za grosz marny dać ją dyabłu w szpony.
I gdy mu sercem brudna chciwość miota,
Gdy nie dość skarbów, co znoszą złe duchy
Zdrady i krzywdy; w piekielne łańcuchy
Żonę i dzieci zakuje dla złota.

I nie trza zwalisk, ni ciemnych podziemi,
Ani szatana co straszy w noc czarną;
Zaklęte skarby będą zaklętemi,
Choć tam dzień jasny i ludno i gwarno.
A biada, kto ich dotknąć się ośmieli,
Już tam grosz każdy klątwa Boża gniecie
I choćby wyszedł z ręki krzywdzicieli,
Łzy pokrzywdzonych pójdą z nim po świecie.

Serce zastyga wskroś zgrozą przejęte,
Usta niemieją na on widok srogi
Klęsk tych, jakiemi znaczą swoje drogi
Nieprawe zbiory, te skarby zaklęte!
Ale nie każdy wziął z Nieba dar cudny
Jasnowidzenia wśród ziemskich zamroczy;
Nie jeden olśnął, patrząc w blask ułudny,
Aż Anioł śmierci otworzył mu oczy.


▽ ▽ ▽