Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/188

Ta strona została przepisana.

Otóż drugi wyjątek z pomienionego rękopisu Possel’a o Twardowskim:
»Mieszkał w Bydgoszczy szlachcic polski, który piękny majątek, osiągniony po przodkach, zmarnowawszy po kraju się włóczył. Los wtedy Twardowskiego do tegoż miasta sprowadził. Z nim marnotrawca znajomość zawiera, stanu swojego się zwierza, aby go swą cudowną sztuką z niedostatku wydźwignął prosi Lituje się Twardowski; proszącemu daje radę, zalecając, iż od ścisłego jej dopełnienia wszystko zależy. »Idź!« rzecze — »i szukaj pustej na ustroniu chaty, i miawszy z sobą dziewięć pieniążków ani mniej ani więcej, będziesz je bez ustanku liczył, powtarzając zawsze od jednego do dziewięciu, i na odwrót od dziewięciu do jednego, aż dobrze dnieć zacznie. Strzeż się zaś najusilniej pomyłki, boby to wszystko zepsuła. Strachów się żadnych nie lękaj; bo ja cię zapewniam, iż te nic złego ci nie zrobią. Gdy to dopełnisz, staniesz się bogatszym niżeli byłeś panem, i nigdy ci na pieniądzach zbywać nie będzie.« Słucha rady chudzina; znajduje pustą chatę, siada i natężoną myślą, aby się nie pomylił, dziewięć groszy rachuje. Już dnieć miało, gdy czart w Twardowskiego postaci przed nim staje: czyby się nie omylił? pyta. Ten z radością, że nie, odpowiada. »Rachujże!« rzekł mu dalej — »bo dzień nie daleko« — i zniknął.
Chce nieborak liczyć, ale na czem stanął nie pamięta. Otóż po bogactwach! Wychodzi pełen rozpaczy, ale mu djabli drogę zastąpili. Od nich stłuczony i zbity ledwie się biedak do mia-