Strona:Kazimierz Wyka - Życie na niby.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

ciej i najgłębiej zmieni charakter wojny i przetworzy ją w wojnę wojowników, świadomych i gotowych z entuzjazmem znieść wszystko, co było dotąd jedynie trudami i ofiarami zrezygnowanych tłumów“.
Oto o czym już pod koniec poprzedniej wojny światowej marzyli jej prości kombatanci, dyktatorzy faszystowscy czasu drugiej wojny światowej. Marzenie znakomicie przylegające do jej pierwszej fazy zawartej w datach 1939—1941. Druga faza rozpoczęła się od najazdu na Związek Radziecki i nie wiadomo, dokąd jeszcze potrwa. Kampania letnia obecnego lata nie zapowiada jej końca. Ta faza druga mieści w swoim przebiegu znacznie więcej logiki aniżeli kampanie z lat 1939—1941. W wymiarze nieskończenie rozleglejszym, w wymiarze cyfr i przestrzeni wciągających cały glob ziemski do współakcji, wojna światowa zdaje się powracać do klasycznej, zawsze istniejącej w historii zależności pomiędzy wymiarem zdobyczy a proporcją sił obydwu przeciwników.
Cała potęga Niemiec hitlerowskich, rzucona przed dwoma laty na Rosję, wolno przypuszczać, że w zamiarach niemieckiego dowództwa miała doprowadzić do jej rozbicia w pojedynku wprawdzie dłuższym i trudniejszym aniżeli z Francją czy Jugosławią, ale pojedynku o zasadniczo identycznych prawidłach: przewaga techniki i sprawności militarnej unieważniająca przestrzeń i liczbę, a więc znów skreślająca naturalne warunki wojny, stosunku sił i produkcji. Dowództwo niemieckie nie przyjmowało w swoją rachubę ubiegłej kampanii zimowej. Wprowadziły ją klasyczne warunki wszelkiej wojny. Dlatego ubiegłej jesieni z takim gorączkowym pośpiechem dobijało się to dowództwo do bram Moskwy i Leningradu.
Skreślenie warunków naturalnych przez technikę militarną nie nastąpiło. Do warunków naturalnych należy także siła oporu ideowego, poczucie obrony sprawy rewo-