Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

cy stanął przed oczami zdumionego Kreta, który zachowywał się dotąd sceptycznie.
Na zboczu tego, co wydawało się zaspą, mieściły się drzwi o masywnym wyglądzie, pomalowane na kolor ciemnozielony. Z jednego boku wisiała rączka od dzwonka a poniżej, na małej miedzianej płycie, zwierzątka odczytały przy świetle księżyca:

BORSUK

wyryte porządnie wielkimi literami.
Kret z radości i zdumienia wywrócił się wtył na śnieg.
— Szczurze! — krzyknął ze skruchą — ty jesteś nadzwyczajny! Naprawdę nadzwyczajny. Teraz widzę to jasno. Wszystko sobie wyrozumowałeś w tej swojej