Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/176

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiedzcie mi, zkąd ten łajdak pochodzi?
— A zkąd dyabeł pochodzi?
— Dyabeł pochodzi z dyabła, ale przecież ten, o którym mówimy, jest nasz.
Zawrzało, jak w ulu.
— Co, on żyd?
— Niech Pan Bóg nas broni od takich żydów!
— Chodzi przecież w kapocie.
— Lepszy żyd bez kapoty, aniżeli kapota bez żyda.
— Macie słuszność. Pytaliście, zkąd on pochodzi? On pochodzi z Warszawy.
— Tam jest wielkie zepsucie.
— Czysta zaraza! Na dziesięciu ludzi znajdziecie jedną duszę koszerną, reszta sama obrzydliwość.
— To prawda — rzekł Mojsie Fisch — ja mam taki zwyczaj, że jak tylko wrócę z Warszawy, zaraz idę do łaźni i do mykwy, aby zmyć z siebie obrzydliwość tej Sodomy.
— Takiego gałgana trzeba rozumu nauczyć.
— Spokojnie, powoli! — odezwał się Jankiel Bas.
— Spokojnie? Jankiel bardzo delikatny jest. Jankiel go może chce głaskać po głowie?
Jankiel fajkę z ust wyjął, pomyślał chwilkę i rzekł: