Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/261

Ta strona została uwierzytelniona.

dzić potrafię, bo i sam, bywało, brałem i za cudzemi starałem się. Po Czuperkowskim Dyonizym, co mojej żonie właśnie wypadał, niby jako wujaszek, brało się pół staja gruntu. Grunt, prawdę powiedziawszy, łajdak pierwszej próby, sam piasek bieluchny, ale jakeśmy się zaczęli prawować! Ośmnaście lat proces szedł z Czuperkowskimi, z Kobiałkami, z Zabrodzkim, wszystkich dziadków wypominali, sąd trzy razy na grunt zjeżdżał i bitwy przytem między familią były tęgie, że jeden Kobiałka w szpitalu cztery miesiące odleżał, a przecie pozostał przy mnie i honor i pół staja gruntu. Niby naprawdę, to nie tak przy mnie, jak przy mojej żonie, ale zawsze przy mnie, bo kobieta sama nic nie znaczy.
— Dlaczego kobieta nic nie znaczy? — zapytała z godnością Małka — co pan Wasążek za głupie gadanie powiada?
— He! moja pani, wiem ja dobrze, co mówię; pani tyle flaszek w sklepie nie masz, ile w mojej głowie różnego prawa siedzi! Prawdziwie, że jako w inszym trybunale. To też pani zaraz, na ten przykład, dobrze wytłómaczę. Już z latarnią w południe szukając, trudno takiego drugiego niedojdy żyda znaleźć, jako właśnie pani Mojsie.
— Daj-no wasan pokój, co to jest niedojda? Za co wasan komu ubliża?
— Dla przykładu się mówi i dla przekonania;