Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/266

Ta strona została uwierzytelniona.

szcza, gdy jest młoda i ładna. Moja żona ma już blizko sześćdziesiąt lat, to ja jestem o nią trochę spokojny, wasza nie ma jeszcze tylu, więc nie może wam dać tego spokoju...
— Aj, Uszer, wy nie wiecie, ile ja mam zmartwienia! Czasem trafi się taka noc, że oka zamknąć nie mogę.
— Bardzo wam wierzę. Podług mojego rozumienia rzeczy, kobieta wogóle nie jest cymes, a ładna kobieta jest stworzenie bardzo niebezpieczne. Koło niej ciągle chodzi dyabeł, on jej pokazuje błyskotki, lusterka, gałganki, a myślicie, że on to darmo robi? Wcale nie — szuka swoich zysków, zaś jego zyski, to nasza strata. Nie potrzebuję was uczyć, Mojsie, bo wy to sami dobrze rozumiecie, i gdy się ten purec ożeni, gdy przestanie do waszebo domu zajeżdżać, to będziecie mogli sobie powiedzieć, że wygraliście wielki los na loteryi.
— On się ożeni!
Mojsie wymówił to z wielką pewnością siebie, ze stanowczością i w danej chwili nie był daleki od prawdy.
Borecki poważnie o tem myślał i myślał długo.
Kochał on córkę i sądził, że wydawszy za mąż za człowieka młodego, przystojnego, a przytem tak bardzo majętnego, uczyni ją szczęśliwą.
Argumenta siostry nie przekonywały go bynajmniej; znajomość z Zawadzkim, przywiązanie Zosi