Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/56

Ta strona została uwierzytelniona.

u niego miejsce na furze do kolei. Jutro rano powinieneś być w Warszawie.
— Co nie mam być? Owszem, będę.
— Dostaniesz pieniądze i spis towarów, które trzeba kupić do sklepu. Wszak wiesz, gdzie się jaki towar kupuje?
— Oj, oj, albo mnie to pierwszy raz?
— Mogłeś zapomnieć, tyle mądrych rzeczy masz na pamięci! — dodała ironicznie.
— Ty nie znasz mnie jeszcze, Małciu. Gdy siedzę spokojnie w domu, rzeczywiście jestem cokolwiek powolny, a nawet mogę się wydawać człowiekiem ociężałym, do interesów zupełnie niezdatnym, ale proszę mnie zobaczyć w podróży, proszę zobaczyć! Jestem zupełnie inny człowiek.
— A cóż ty robisz w drodze? — zapytała męża.
— Co ja robię w drodze? Dobre pytanie! Co ja robię? Nie każdy to może zrozumieć. Ja siedzę na furze, albo w wagonie i palę fajkę.
— To zupełnie tak samo, jak w domu.
— Nie pozwoliłaś mi dokończyć tego, com chciał powiedzieć. W domu ja palę fajkę i rozmyślam, w drodzę zaś palę i rozmawiam. O jakich interesach można w drodze usłyszeć, jakich ludzi spotkać! Słuchając różnych opowiadań o wielkich geszeftach, ja czuję, że się we mnie budzi lew; że mógłbym być wielkim kupcem i ryzykantem nad-