pomoc matka nic liczyć nie może. Zresztą, pisał w końcu, matka ma emeryturę, na opędzenie jej potrzeb wystarczającą aż nadto, a Czesław i Stasia są już w tym wieku, że nie powinni być matce ciężarem.
Pani radczyni list ten odczytała kilkakrotnie, spłakała się nad nim, lecz ani Czesławowi, ani Stasi nie wspomniała o nim zupełnie. Przez kilka dni, na migrenę się skarżąc, przeleżała w łóżku i postanowiła więcej korespondencyi z zięciem nie wznawiać.
Na najstarszą córkę też liczyć nie mogła, Janina bowiem bardzo powolnego i łagodnego usposobienia, była zupełnie pod wpływem męża, jego myślami myślała, jego frazesami mówiła; w sprawach zaś pieniężnych, w ważniejszych interesach żadnego głosu nie miała i nie rozporządzała niczem. Z tej więc strony, niczego się nie było można spodziewać.
Zatruwała też ciężkie chwile radczyni niepewność co do losu Stasi. Narzeczony nie pokazywał się i żadnego znaku życia o sobie nie dawał, a że w Warszawie stale nie mieszkał i znajomych wielu nie miał, więc nie było nawet kogo zapytać co się z nim dzieje.
Stasia nie wspominała o nim ani słowa, a Czesław zapytywany o niego przez matkę, dawał odpowiedzi wymijające i niechętne. Nie chciał biednej kobiecie nowych zmartwień przysparzać.
Pani radczyni widząc, że od dzieci niewiele się dowie, postanowiła zbierać wiadomości na własną rękę. Przez kilka dni z rzędu wychodziła do miasta, w nadziei, że spotka którą z dawnych znajomych i od niej informacyi zasięgnie.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/47/Klemens_Junosza-Wyb%C3%B3r_pism_Tom_II.djvu/page76-1024px-Klemens_Junosza-Wyb%C3%B3r_pism_Tom_II.djvu.jpg)