Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.


Wójt głową parę razy kiwnął — i rzekł:
— Owszem, życzę wam mój Józefie — niech was wybiorą, użyjecie sobie przynajmniej...
— Niby jak?
— No, to już obaczycie sami — ja wam powiadać nie będę, jeno tobym radził, żebyście się dobrze rozmyślili, bo to je rzecz nie letka.
— Jak dla kogo, kto ma głowinę kiepską, temu wszystko ciężkie i trudne.
— A wy Józefie, wtrącił Mendel, wy macie głowe! — ja wam już sam powiedziałem, co wasza głowa, to jest wielga jak beczka.
— Jeno, że w niej klepki musi brakuje, odezwał się jakiś parobczak z kąta.
— Stul ty gębę, bo...
— Bo co? — zawołał hardo.
— Bo ja cię wsadzę tam, gdzieś jeszcze nie był...
— Oho, niedocekanie wasze! jeszczeście nie wójt — a już ludzi chcecie wsadzać? Niedocekanie wasze, tak wy będziecie wójtem jak ja księdzem!
— Otóż będę!
— Na jury — jak rak świśnie!
— A, ty pędraku jeden! krzyknął sołtys, zrywając się z pięściami do parobka, ty bronowłoko dworski! — a do stajni spać! Co ty doszczekujesz, psia duszo! powiedziałem, że wójtem będę, to będę!...
Zamachnął się — ale młody i zwinny parobek ciosu uniknął i sam sołtysowi nogę podstawił, tak, że ten runął na ziemię jak długi.
Jednocześnie sołtysowa w padła do karczmy i małżonka swego pięściami okładać zaczęła.
— A ty włóczynogo! zatraceńcze, pijaku! ty wójtem bę-