Sam odwrócił się szybko i poszedł na plebanię.
O dobry, szlachetny, poczciwy księże! Póki żyć będę, wdzięczność moja dla cię nie wygaśnie. Dałeś mi przyszłość, wspomogłeś, pchnąłeś na drogę dobrą, ale to wszystko nic w porównaniu ze skarbem, jaki się mieścił w twojem błogosławieństwie i pocałunku ojcowskim! Zniżyłeś się do mnie, sieroty ubogiego, który nigdy żadnej pieszczoty nie znał! Przycisnąłeś mnie do serca. Od tej pory uczułem w sobie zmianę na lepsze, jakiś świat zupełnie nowy a piękny otworzył się przedemną.
Poznałem w sobie godność ludzką i, jeżeli w mojem późniejszem życiu były jakie dobre uczynki, jeżeli w sercu mem wyrosły i utrwaliły się przekonania i zasady uczciwe, to tylko dzięki temu pocałunkowi zacnego i szlachetnego człowieka.
Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/31
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d9/Klemens_Junosza-Z_papier%C3%B3w_po_nieboszczyku_czwartym.pdf/page31-629px-Klemens_Junosza-Z_papier%C3%B3w_po_nieboszczyku_czwartym.pdf.jpg)