kliwie rozwijali mój umysł, uczyli mnie, wozili po najpiękniejszych krajach, pokazywali wszystko, co może być godnym widzenia. Ja nie jestem niewdzięczna, ja ich serdecznie kocham, jabym życie za nich oddała.
A jednak nieraz krwawię im serce moim smutkiem. — Dlaczego? dlaczego? pytam nieraz sama siebie i odpowiedzi znaleźć nie mogę. Zresztą, czyż to ja jedna smutna jestem?... Kiedyśmy raz byli na majówce, w lesie, widziałam mnóstwo drobnych ptasząt śpiewających wesoło... jedna tylko jakaś szara ptaszyna usiadła na zeschłej gałęzi dębu i śpiewała bardzo smutnie... Dlaczego? któż to odgadnąć może?
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
W kilka miesięcy później, drobna, biała rączka znowuż posuwała się po papierze:
«Gdzieżeście smutki moje, gdzieżeście? A... pierzchnęłyście daleko, jak czarne kruki spłoszone, jak nietoperze brzydkie... zniknęłyście, niema was!