Strona:Klemens Junosza - Obrazki z natury - W powodzi kwiatów, Gdy konwalje.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

ka od miasta i od gwaru żyć będziemy jak para gołębi. Ale ja mateczkę moją zabiorę z sobą także i ojciec odwiedzać nas musi. Nie chcę być egoistką, nie chcę sama tylko cieszyć się z moim Leonem.
Wyjedziemy na wieś, nawet doktór powiada, że to dla mnie będzie daleko lepiej — nasz stary doktór domowy. Ale, a propos doktora, zastanawiają mnie jego częste wizyty. Czyby zakochał się we mnie, że odwiedza mnie codzień i wmawia w mamę, że ja jestem chora?
O znawcy! znawcy! o ludzie niby to uczeni! powiadacie, żem chora, a ja w sobie czuję tyle energji, tyle siły, żebym, jak małe dziecko, motyle po całych dniach goniła... dajcie mi skrzydła, a z jaskółkami ścigać się będę, a zajrzyjcie w me serce... przelękniecie się, tyle tam chęci do życia, tyle najpiękniejszych nadziei...
Żem osłabiona trochę — to przejdzie.

· · · · · · · · · · · · · ·

Jak oni mnie kochają, rodzice moi najdrożsi, aż do przesady prawie, do śmiesz-