Ta strona została uwierzytelniona.
NOWY DZIEDZIC.
187
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
przypuszczenie nie pozbawione jest pewnéj dozy trafnéj obserwacyi.
— Pochlebiam sobie, że jestem twoją rodzoną córką, papo.
— No — tak, i winszuję sobie tego, ale wracając do kwestyi — do czego twoja rozmowa prowadzi?
— Do jednego tylko zapytania, proszę papy.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/fb/Klemens_Junosza_-_Wilki_i_inne_szkice_i_obrazki_ilustracja_197.png/500px-Klemens_Junosza_-_Wilki_i_inne_szkice_i_obrazki_ilustracja_197.png)
— Nieźle bawimy się tutaj — rzekł ojciec. (Str. 185.)
— Mianowicie...
— Po co myśmy tu przyjechali właściwie?
— Jak to po co? cóż to za pytanie?
— Bardzo proste — w jakim celu?
— No... żeby na wsi mieszkać, gospodarować... wreszcie to daje przecież jakieś stanowisko.
Panna Regina ramionami ruszyła.