Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/218

Ta strona została przepisana.

komedjantka. Bardzo rad jestem, że nie dałem mu się oskubać...
— Dzień jeszcze się nie skończył, rzekł sentencjonalnie Bixiou, mrugnąwszy do Leona.
— I czemuż skarżysz się jak głuptas, rzekł Leon, na tę rzekomą prostytucję, której będziesz zawdzięczał wygraną procesu?... Czy sądzisz, że jesteś cnotliwszy od nas, mniejszy komedjant, mniej chciwy, bardziej odporny na lada pokusę, mniej próżny niż wszyscy ci, których ciągnęliśmy za sznurek jak pajaców?
— Spróbujcie mnie nadgryźć!...
— Biedny chłopak! rzekł Leon, wzruszając ramionami. Czy nie przyrzekłeś już swoich wpływów Rastignacowi?
— Tak, bo on był jedyny, który się umiał śmiać z samego z siebie...
— Biedny chłopak! powtórzył Bixiou, wyzywasz mnie, mnie który wciąż się śmieję!... Podobny pan jesteś do psiny, która drażni tygrysa!... Ha! gdybyś nas widział przy robocie, gdy sobie chcemy zadrwić z kogoś! Czy pan wiesz, że my możemy doprowadzić do obłędu człowieka zdrowego na umyśle?...
Ta rozmowa zawiodła Gazonala aż do mieszkania kuzyna, gdzie widok przepychów umeblowania odjął mu mowę i położył koniec dyskusji. Południowiec spostrzegł się, ale później, że Bixiou i jego pociągnął za sznurek.
O wpół do szóstej, w chwili gdy Leon de