Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/199

Ta strona została przepisana.

się poprostu modne i dlatego jadły je wszystkie dziewczęta. Tego lata w Carlisle nie było takiej uczenicy, któraby się ośmieliła powiedzieć, że tymianku nie lubi.
Pat był z nami również, łasząc się do każdego, podając od czasu swoją potężną czarną łapę i ocierając się o nasze kolana. Wszyscy głaskaliśmy go pieszczotliwie z wyjątkiem Feli, która usiłowała nie zwracać nań uwagi, tylko z tego powodu, że był to przecież kot Historynki.
Leżeliśmy rozciągnięci na trawie, bo po ukończonych zajęciach porannych mieliśmy cały wolny dzień przed sobą. Zasadniczo powinniśmy być zadowoleni i szczęśliwi, lecz jakoś humory tego dnia nam nie dopisywały.
Historynka siedziała na liściach gęsto rosnącej mięty w pobliżu altany, plotąc wianek z żółciutkich jaskrów. Fela popijała wodę z niebieskiego kubka z miną najzupełniej obojętną. Każda z nich zdenerwowana była obecnością drugiej i każda zachowaniem swem pragnęła przekonać nas wszystkich, że wzajemnie na siebie nie zwracają najmniejszej uwagi. Feli nienadzwyczajnie się to udawało, zato Historynka grała swoją rolę lepiej. Gdyby nie to, że spoglądała od czasu do czasu ukradkiem na Felę, bylibyśmy nawet najgłębiej pod tym względem przeświadczeni.
Ostatni tydzień nie był dla nas zbytnio przyjemny. Fela z Historynką nie rozmawiały z sobą i coś się dziwnie „popsuło w państwie Duńskiem“. Atmosfera jakiegoś przymusu przesycała wszystkie nasze zabawy i rozmowy.
W zeszły poniedziałek Fela i Historynka posprzeczały się o coś. Co było zasadniczą przyczyną tej sprzeczki, nie umiem powiedzieć, bo nigdy się tego dokładnie nie dowiedziałem. Pozostało to nazawsze „śmiertelną tajemnicą“ między obydwu powaśnionemi stronami. Temat kłótni musiał być jednak bardzo poważny, bo skutki dla nas wszystkich stały się ogromnie nieprzyjemne. Właśnie