Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/364

Ta strona została przepisana.

dorośli nic jakoś nie podejrzewali. Wuj Alec przyniósł siekierę i rozrąbał wieko starej niebieskiej skrzyni podczas, gdy reszta towarzystwa stała dookoła w milczeniu.

Szkic dziewczyny sięgającej do wskazówek wiszącego na ścianie zegara

Nastąpiło wypakowywanie. Była to istotnie niezwykle ciekawa ceremonja. Ciotka Janet i ciotka Oliwja wyjmowały wszystko pokolei i układały na kuchennym stole. Nam, dzieciom nie wolno było niczego dotykać, lecz na szczęście nie zabroniono nam patrzeć i głośno wypowiadać swe uwagi.
— Tam są te czerwone wazony ze złotem, które babcia King jej podarowała, — zauważyła Fela, gdy ciotka Oliwja odwinęła z papieru dwa smukłe staroświeckie wazony malowane w złote liście. — Prawda, jakie ładne?
— A tu, — zawołała Celinka z radością, — tu jest ten porcelanowy koszyczek do owoców, z jabłkiem na pałączku. Czyż nie cudownie wygląda? Tyleśmy o nim myśleli. Mamo, pozwól mi go potrzymać chwilę. Będę bardzo ostrożna.
— Teraz przyszła kolej na porcelanowy serwis, który dostała od dziadka Kinga, — szeptała Historynka w zamyśleniu. — Ach, zrobiło mi się dziwnie smutno. Pomyśleć tylko o tych wszystkich nadziejach Racheli Ward i o tem, że później te swoje najpiękniejsze podarki musiała ukryć w starej niebieskiej skrzyni!
Następnie ujrzeliśmy antyczny świecznik z błękitnej