Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/40

Ta strona została przepisana.

póki ojciec nie wróci od chorej krowy — odparła Fela.
Obydwaj z Feliksem nie mogliśmy oderwać od niej oczu. Z rumianemi policzkami, z błyszczącemi oczami od nadmiernego pośpiechu, twarzyczka jej wyglądała, jak rozkwitająca róża. Ale, gdy Historynka zaczęła mówić, zapomnieliśmy o patrzeniu na Felę.
— Mniejwięcej w dziesięć lat po ślubie dziadka i babci Kingów przyjechał do nich w odwiedziny pewien młodzieniec. Był on dalekim krewnym babci i jednocześnie był poetą. Zdobywał wówczas sławę, bo musicie wiedzieć, że później był bardzo sławny. Poszedł do sadu pisać poezje i zasnął z głową opartą na ławce, która stała pod drzewem dziadka. Wówczas cioteczna babka Edyta przyszła również do sadu. Oczywiście wtedy nie była jeszcze cioteczną babką. Miała dopiero lat osiemnaście, czerwone usta, czarne włosy i takie same czarne oczy. Mówiono ogólnie, że była bardzo nieszczęśliwa. Przez czas dłuższy nie było jej w domu, a tego dnia właśnie przyjechała i nie wiedziała nic o obecności Poety. Lecz, gdy go ujrzała śpiącego w sadzie, myślała, że to jest kuzyn, którego spodziewano się z Szkocji. Podeszła ostrożnie na palcach — o tak — pochyliła się — o tak — i pocałowała go w policzek. Wówczas Poeta otworzył swoje duże niebieskie oczy i spojrzał w twarz Edyty. Zapłoniła się jak róża, bo zrozumiała, że uczyniła rzecz straszną. Przecież to nie był jej kuzyn z Szkocji! Pisał jej wszakże, że miał oczy takie same czarne, jak ona! Edyta uciekła i schowała się, a później czuła się jeszcze gorzej, gdy się dowiedziała, że ów młodzian jest sławnym poetą. On jednak na jej cześć napisał jeden ze swych najpiękniejszych wierszy i przysłał go Edycie, później zaś wiersz ten był wydrukowany w jednej z jego książek.