Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
—   121   —

Był zdecydowany pozostawić prefektowi zupełną swobodę.
— Co pan odpowie na to oskarżenie?
— Nic, panie prefekcie.
— Jest ono jednak dokładne i łatwe do skontrolowania.
— Bardzo łatwe, panie prefekcie. Kanapa stoi tam, miedzy oknami.
Pan Desmalions wahał się jeszcze przez parę sekund, lecz w końcu zbliżył się do kanapy i podniósł poduszki.
Pod jedną z nich ukazał się odłamek laski...
Don Luis nie mógł powstrzymać się od objawów zdumienia i wściekłości. Ani przez chwilę nie wyobrażał sobie możliwości takiego wprost cudu i został wydarzeniem tem zaskoczony. Zapanował wszakże nad sobą. Przedewszystkiem nie było jeszcze dowodu, że jest to odłamek tej samej laski, którą widziano w rękach u Sauveranda.
— Mam drugą połowę laski przy sobie — oświadczył prefekt. — Weber podniósł ją z bruku na bulwarze Richard-Wallace. Oto ona!
To mówiąc, prefekt wyjął z wewnętrznej kieszeni palta drugą część laski i począł przymierzać obie części w miejscu złamanem.
Obie części laski wybornie pasowały do siebie...
I znów zapanowało milczenie. Perenna był przygnębiony, jak muszą być i są zawsze przygnębieni ludzie, którzy sami przyczynili się do swej porażki i do upokorzenia tego rodzaju. Nie mógł wprost pojąć tego, co się stało. Jakim cudem Gaston Sauverand był w stanie w tym krótkim, dwudziestominutowym okresie czasu znaleźć się w tym domu i wtargnąć do tego pokoju? Nawet hypoteza, że posiadał na miejscu wspólnika, nie wyjaśniała tego fenomenu w sposób dostateczny.
— Ktoś kopie dołki podemną — myślał — i tym razem nie wybrnę z matni. Mogłem wywikłać się z oskarżenia pani Fauville i odparować cios, wymierzony za pośrednictwem turkusa, ale pan Desmalions nie uwierzy, ażeby wypadek dzisiejszy był analogiczny, nie uwierzy, ażeby Gaston Sauverand, podobnie jak Marya Anna Fauville, chciał mnie usunąć z pola walki, przez rzucenie