Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.
—   170   —

trzymali go zbyt mocno. Perenna począł się z nimi szamotać, ale dwóch funkcyonaryuszy stacyjnych nadbiegło im z pomocą wraz z zawiadowcą stacyi.
Pociąg się oddalił, unosząc zbiegów.
— Idyoto! Durniu! — wołał wściekły Perenna. — Czemużeś mi przeszkodził? Czekaj, rozprawię się z tobą!
Jednem uderzeniem lewej pięści obalił urzędnika kolejowego, drugą zaś przewrócił brygadyera Mazeroux i uwolniwszy się następnie w podobny sposób od dalszych funkcyonaryuszy, wpadł do sali bagażowej, gdzie przesadziwszy w skoku kilka pak i walizek, znalazł się przy samochodzie.
— Ach, kwadratowy osioł! — burknął, skonstatowawszy, że Mazeroux unieruchomił motor.
Jeżeli don Luis z wielką szybkością w ciągu dnia prowadził swoją maszynę, to tego wieczoru puścił ją w ruch z zawrotną rzec można szybkością. Prawdziwa trąba powietrzna przeleciała przez przedmieście Mans i wpadła na wielką szosę. Miał tylko jedną myśl, jeden cel. Przybyć na najbliższą stacyę Chartres przed przyjazdem pociągu i schwytać za gardło Sauveranda. Oczami duszy widział już w dzikim uścisku swych rąk rzężącego kochanka Florentyny Levasseur...
— Jej kochanek!... jej kochanek! — powtarzał w myśli. — Do dyabła! W ten sposób wszystko się wyjaśnia. Oboje zawarli sojusz przeciw swej wspólniczce, Maryi Annie Fauville i ta nieszczęsna zapłaci za straszną seryę zbrodni Czy jest wogóle ich wspólniczką? Kto to wie? Kto wie, czy ta para demonów, po usunięciu ze swej drogi inżyniera Fauville’a i jego syna, nie uknuła spisku na zgubę pani Fauville, ostatniej przeszkody, dzielącej ich od dziedzictwa pozostawionego przez Morningtona? Dlaczegóżby nie? Czyż nie godzi się wszystko z taką hypotezą? Czy lista dat nie została znaleziona przezemnie w tomie Szekspira, należącym do Florentyny? Czyż fakt ten nie dowodzi, że listy te komunikowane są nam przez Florentynę? Oskarżają one wprawdzie także Gastona Sauveranda... To i cóż z tego? On nie kocha już pani Fauville, lecz Florentynę... A Flo-